U nas niestety nie pada. Parę kropli spadło kiedyś tam i tyle ... Boćki zatem pewnie mocno spragnione. Te otwarte dziobki i oczekiwanie ... Tak sobie myślę, że oczekują na rodziców swoich. Wypatrują ich.
Uwielbiam te ptaki , kojarzą mi się z Polską , a co do posta z maja , to moja droga odgadłaś zagadkę i ja ciągle czekam na Twoje namiary [ nie mogę znaleźć Twojej poczty ] proszę napisz na danuta.angulska@gmail.com czekam Dusia
Dziś ponownie pojechaliśmy za Wisłę by zobaczyć co u boćków słychać. Jak zawsze zrobiłam kilka fotek, ale nie wiem czy je wystawię ... bo ile boćki wystawiać można. Choć kaczuchy wystawiałam ... i to sporo razy. Pomyślę. A tak poza tym to .... bardzo dziękuję za cierpliwość. Nie wiedziałam że coś odgadłam. Miło ... Pozdrawiam serdecznie.
Biedne małe bocianiątka, myślę, że rodzice przynoszą im jakieś pożywienie, w którym jest woda, bo inaczej by nie przeżyły. Może niedługo odważą się fruwać i wtedy nie będzie problemu z pragnieniem. Ciekawa jestem, z jakiego miejsca zrobiłaś te zdjęcia, bo wyglądają tak, jakbyś fotografowała na tej samej wysokości, co ten komin. Serdecznie pozdrawiam.
Obserwujemy boćki jak jesteśmy po drugiej stronie Wisły. Dziś np. widziałam jak wietrzyły skrzydełka, machają nimi jakby chciały polecieć. Ale ciągle są w gnieździe. A że stoję na skarpie to równo prawie jestem z kominem. Komin chyba jest odrobinkę wyżej i jakieś 50 - 70 metrów od miejsca w którym zrobione zostały zdjęcia. Niestety moim aparatem lepszego zbliżenia nie da się zrobić. Pozdrawiam serdecznie
Uwielbiam te ptaki , kojarzą mi się z Polską , a co do posta z maja , to moja droga odgadłaś zagadkę i ja ciągle czekam na Twoje namiary [ nie mogę znaleźć Twojej poczty ] proszę napisz na danuta.angulska@gmail.com czekam Dusia
OdpowiedzUsuńDziś ponownie pojechaliśmy za Wisłę by zobaczyć co u boćków słychać. Jak zawsze zrobiłam kilka fotek, ale nie wiem czy je wystawię ... bo ile boćki wystawiać można. Choć kaczuchy wystawiałam ... i to sporo razy. Pomyślę. A tak poza tym to .... bardzo dziękuję za cierpliwość. Nie wiedziałam że coś odgadłam. Miło ... Pozdrawiam serdecznie.
UsuńBiedne małe bocianiątka, myślę, że rodzice przynoszą im jakieś pożywienie, w którym jest woda, bo inaczej by nie przeżyły. Może niedługo odważą się fruwać i wtedy nie będzie problemu z pragnieniem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, z jakiego miejsca zrobiłaś te zdjęcia, bo wyglądają tak, jakbyś fotografowała na tej samej wysokości, co ten komin.
Serdecznie pozdrawiam.
Obserwujemy boćki jak jesteśmy po drugiej stronie Wisły. Dziś np. widziałam jak wietrzyły skrzydełka, machają nimi jakby chciały polecieć. Ale ciągle są w gnieździe. A że stoję na skarpie to równo prawie jestem z kominem. Komin chyba jest odrobinkę wyżej i jakieś 50 - 70 metrów od miejsca w którym zrobione zostały zdjęcia. Niestety moim aparatem lepszego zbliżenia nie da się zrobić. Pozdrawiam serdecznie
Usuń