Zanim spadł śnieg troszkę przymroziło. Niby nie było dużego mrozu ale lekki wiaterek sprawiał, że bez rękawic ciężko było robić zdjęcia. Spacerując w samo południe uliczkami między ładnymi kamienicami było zimno, bo
nisko "spacerujące" słoneczko nie rzucało promieni na uliczki.
Spacer nad samą Motławą był przyjemniejszy, bowiem promienie słońca docierały i grzały.
Lubię te widoczki.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękne widoczki. Zachwyca błękit nieba.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że podobają mi się uliczki pozostające w cieniu.
Pozdrawiam serdecznie:)
Też bym lubiła ;)
OdpowiedzUsuńHeerlijke mooie reportage.
OdpowiedzUsuńWitam na moim blogu. Nigdy u Ciebie nie byłam.
OdpowiedzUsuńRozmarzyły mnie te zdjęcia. Moje ulubione miasto. Ostatnio tam byłam zimą w 2007 i to jedyny raz zimą.
Pozdrówki.