środa, 11 marca 2015

Śliczne lodóweczki - Clangula hyemalis

Spacerując po sopockim molo


... widzieliśmy mnóstwo ptaków - wiele mew, łabędzi, 


ale ponownie miałam okazję zobaczyć "lodówkę" (Clangula hyemalis), nawet kilka. Liczyłam na to. W Polsce pojawia się licznie na Bałtyku podczas przelotów i zimą. W porcie jachtowym pluskała się jedna, aż trudno było ją uchwycić bo wierciła się na wszystkie strony strosząc piórka i nurkując. Ale udało się jakoś zrobić kilka fotek. Nie wiem czy warto pokazywać te zdjęcia na blogu, bo nie są zbyt dobrej jakości. Tak jakoś wyszło. Ale z drugiej strony jest to tak piękny ptak. Jest jedynym przedstawicielem rodzaju Clangula. Co to znaczy?!  :





Spoglądając na zatokę, poza port, słyszałam najpierw, znane już mi, dziwne nawoływanie. Po nim wytężałam wzrok i ... znalazłam, dość daleko od mola.





12 komentarzy:

  1. Te kaczki są piękne i dobrze, że je pokazujesz, bo można się cieszyć ich widokiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok temu pierwszy raz zobaczyłam to cudeńko. Nie wiedziałam co to jest. Do tego dziwne nawoływanie. Ale dzięki pomocy blogowej znajomości dowiedziałam się coś o tym ptaszku. Tym razem jadąc do Sopotu jechałam z nastawieniem zobaczenia lodóweczki. I udało się.

      Usuń
  2. Oj, jakie piękności !!! Jakość zdjęć bardzo dobra !! Nie znałam takich kaczuszek a więc bardzo się cieszę że pokazałaś łaciate lodóweczki z różową plamką na dziobku :))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są piękne i mają taką słodką minkę. Urzekły mnie rok temu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Oj takie różniste te kaczuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie fajne, jeszcze takich nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cudo natury, a nie jakaś tam zwykła lodówka. Na dodatek ten cudowny ogonek do góry i pozycja siedząca na wodzie. Istna ekwilibrystka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest cudeńkiem. I cieszę się, że miałam ponownie okazję zobaczyć ją w Sopocie. Tym razem widziałam kilka osobników. Daleko, ale widziałam.

      Usuń
  6. Ja też pierwszy raz widzę te okazy. Niesamowite. A aparat już chyba "wyzdrowiał". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszy raz zobaczyłam je rok temu w Sopocie, zimową porą.
      A co do aparatu no cóż..."nie wyzdrowiał" Po prostu robimy zdjęcia na tym co mamy ot i tyle. Te co są zaliczone do udanych zostają, te co są nieudane są usuwane i tyle.

      Usuń